×

Ostatnia akcja meczu pogrążyła Zagłębie Lubin

redakcja redakcja

Efektowna akcja duetu Radwański–Reguła dała Miedziowym prowadzenie, ale ostatecznie nie wystarczyło do zdobycia punktów. Wisła Płock wyrównała po rzucie karnym Łukasza Sekulskiego, a w ostatnich sekundach spotkania zwycięstwo gospodarzom zapewnił Iban Salvador. Zagłębie wraca do Lubina z pustymi rękami, choć remis był bardzo blisko.

Od pierwszego gwizdka to lubinianie narzucili wysoki pressing, zmuszając gospodarzy do błędów. W 14. minucie groźny strzał z dystansu oddał Damian Dąbrowski, a chwilę później blisko gola był Wiktor Nowak, którego uderzenie w ostatniej chwili zablokowali obrońcy.

W 19. minucie padł gol otwierający wynik – Adam Radwański posłał znakomite podanie do Marcela Reguły, a ten precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza Wisły. Do przerwy Miedziowi mieli grę pod kontrolą, a gospodarze poważniej zagrozili dopiero w doliczonym czasie, kiedy minimalnie niecelnie uderzał z woleja Łukasz Sekulski.

Po zmianie stron obraz meczu uległ zmianie. W 58. minucie arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny, który Sekulski zamienił na wyrównanie. Od tego momentu inicjatywę przejęli Nafciarze, a Zagłębie próbowało odpowiadać kontratakami. Dwukrotnie groźnie strzelał Wiktor Nowak, lecz Dominik Hładun był na posterunku.

Decydujący cios Wisła zadała w samej końcówce. Potężne uderzenie z dystansu Ibana Salvadora zaskoczyło bramkarza Zagłębia i ustaliło wynik spotkania na 2:1.

-Dla nas na pewno nie jest to dobry wieczór, bo nie wywieźliśmy nawet jednego punktu. Do tego jeśli bramkę traci się w ostatniej akcji meczu, to boli najmocniej. Ten jeden punkt był bardzo blisko. Nie zachwyciliśmy, popełnialiśmy dużo błędów, choć w pierwszej połowie mieliśmy swój plan i wygrywaliśmy, ale niestety później to niefortunne zagranie ręką. Jeden sędzia w takiej sytuacji podyktowałby rzut karny, a inny nie – różnie jest z takimi zagraniami. Nas to spotkało, że arbiter odgwizdał jedenastkę i zrobiło się 1:1. Byliśmy za mało konkretni, były tylko trzy momenty, w których mieliśmy przewagę, ale to było za krótko. Potem zabrakło nam też mądrości, bo jak widzisz, że jest doliczony czas gry to, zamiast kopać długie piłki na walkę, gdzie drużyna gospodarzy miała zdecydowaną przewagę – powinniśmy to inaczej rozegrać. Wtedy te ostatnie sekundy, minuty byłyby przy nas, a tak niestety ostatni strzał w meczu, gdzie mogliśmy go też zablokować, agresywniej iść na strzelca, który oddał to uderzenie. Tego nie zrobiliśmy i to nas boli. Dla gospodarzy gratulacje – są dalej liderem, a my musimy się zebrać i przed nami długa podróż, gdzie trzeba to przeanalizować, wyciągnąć wnioski. Jednak tak jak wspomniałem, plan był nastawiony na specyfikę gry Wisły Płock i mało brakowało, żebyśmy zapunktowali – tak minimalnie za jeden punkt. Wiadomo, że chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale za mało konkretni byliśmy w drugiej połowie, praktycznie nic nie stworzyliśmy i ostatecznie przegraliśmy – podsumował trener Zagłębia, Leszek Ojrzyński.

W następnej kolejce lubinianie podejmą zespół Piasta Gliwice.